piątek, 16 maja 2014

Rozdział II


Kiedy dzieci wróciły ze szkoły, a ja z pracy, od razu zaciągnęły mnie do salonu i czekały na ciąg dalszy historii.
- A obiad to co? – zapytałam, widząc jak strasznie są zniecierpliwieni. Kiedy zrobiłam obiad i włożyłam naczynia do zmywarki, dzieci już siedziały grzecznie w salonie na kanapie i czekały na mnie. Kto by pomyślał, że tak bardzo chciały mnie teraz słuchać?

Nazajutrz wstała do pracy jak nowo narodzona. Krótki czas snu zdecydowanie jest lepszy od tego długiego, gdyż człowiek nie zdąży wpaść w głęboki sen, a już musi wstawać. Wiadomo, że na dłuższą metę jest to dość niebezpieczne.
Wykładała towar na półki w hipermarkecie, kiedy rozdzwonił się jej telefon. Odeszła w cichsze miejsce i odebrała.
-  Cześć Leah, tu Gregor. Słuchaj… Moglibyśmy się spotkać? Dowiedziałem się co nie co w twojej sprawie, ale lepiej obgadać to w cztery oczy. – usłyszała jego głos w słuchawce, przygotowując się na złą nowinę.
- To może w kawiarni na Rosenstrasse tak koło osiemnastej? – zaproponowała, na co skoczek się zgodził. Rozłączył się, życząc jej miłego dnia.

- Mamo, co nas obchodzą takie szczegóły? – spytała Cam. Lucas się na nią spojrzał, jakby zaraz miał ją uderzyć.
- To akurat będzie ważne. Ta konkretna kawiarenka, na tej właśnie ulicy. Ale wszystko po kolei.- odpowiedziałam i kontynuowałam historię.

Odliczała dosłownie minuty do spotkania z nim. Dlaczego? Była ciekawa czego się dowiedział w jej sprawie.  Tak bardzo chciała zmienić swoje życie na lepsze, jednak nie bardzo miała możliwości na to. Praca, która nie daje jej żadnej satysfakcji, mieszkanie, które jest ciasne i wynajmowane.
Kiedy wróciła do domu, szybko wzięła prysznic i się przebrała. Poprawiła nieco makijaż  i po ostatnim spojrzeniu w lustro, wyszła, prawie pędząc do kawiarni, gdzie była już lekko spóźniona.
Kiedy weszła, a w „Trzech Różach” rozdzwonił się dzwoneczek przy wejściu, klienci, którzy się tu znajdowali, spojrzeli na nią. Dostrzegła gdzieś w połowie lokalu skoczka, więc szybko udała się tam i zajęła miejsce, serdecznie przepraszając za spóźnienie.
- Żaden problem – uśmiechnął się do niej i zamówił dwie czekolady. – Słodzisz? – zapytał się jej a ona pokiwała głową.
- Jedną łyżeczkę.-skierowała się do kelnerki i podziękowała uśmiechem.
- A więc słuchaj, spawa wygląda tak.  U Niemców brak miejsc w sztabie medycznym, ale…u nas właśnie za kilka miesięcy, konkretnie tuż przed rozpoczęciem sezonu zimowego, odchodzi nasza lekarka, która zaciążyła. Wiadomo, nerwy źle wpływają na dziecko, dlatego rezygnuje z zawodu na blisko trzy lata. Pointner stwierdził, że chciałby cię poznać i być może nawet zatrudnić.- kiedy przedstawił jej tą nowinę, aż nie wiedziała co powiedzieć. Była mu cholernie wdzięczna. Niby zwykła rozmowa, ale jak diametralnie zmieni jej życie.
- Jasne. Kiedy i gdzie, a pojawię się na pewno – powiedziała, i popiła łyk czekolady, którą właśnie im przyniesiono.
- Alexander ma wolne póki co do końca czerwca.  Ale wstępną datą jaką rzucił to poniedziałek na szesnastą.
- Ten poniedziałek? – zapytała, upewniając się, że chodzi o ten konkretny dzień, za trzy dni.
- Tak, dokładnie. Pasuje ci?
- Jak najbardziej. Pojawię się, tylko musisz podać mi dokładny adres siedziby – nim skończyła, on zapisywał już pełen adres na serwetce. Zaśmiała się, kiedy jej to wręczył, ale wiadomo, warunki były w tym momencie spartańskie. Używało się tego co było pod ręką.
- Dziękuję ci za wszystko.   To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Będę ci chyba wdzięczna do końca życia – uśmiechnęła się do  niego szczerze.
- Daj spokój. To naprawdę nic wielkiego – machnął ręką. Według nie zdecydowanie przesadzała.
Pożegnała się z nim i udała się do szpitala, w którym dwa lata wcześniej odbywała praktyki, po zaświadczenie i rekomendacje.
Lekarz, który miał ją pod swoją opieką, był naprawdę przemiłą osobą i bez żadnego „ale” wypisał jej wszystko tak jak trzeba.
Była rzetelna, można było jej zaufać. Widać, że robiła to z pasji, a nie z przymusu. Była naprawdę inteligentną dziewczyną, z marzeniami, które chciała z czasem spełniać.
Wróciła do domu, to nastał już wieczór.
- Papiery są, to teraz trzeba wypaść jak najlepiej i czekać – powiedziała sama do siebie i położyła się na swoim łóżku. Śmiała się sama do siebie. Bez powodu. Po prostu cieszyła się z tego co jej niesie los.  Poniekąd też nie wierzyła, że to wszystko się dzieje.
Poznaje jednego dnia takiego skoczka, a na drugi dzień, właśnie dzięki niemu dostaje propozycję pracy i to nie byle gdzie.
Przecież to czyste szaleństwo.

- Co za dużo to nie zdrowo. Sio do lekcji, a ja przygotuje nam kolację –powiedziałam do swoich pociech. Póki co skupiałam się na sobie i swoim życiu, dlatego mieli prawo do lekkiego zdegustowania. Ale kto powiedział, że od razu im powiem jak miłość moja i ich ojca się rozwijała? Z resztą dzięki takiemu opowiadaniu na części, miałam pewność, że najbliższe wieczory będą spędzali ze mną. Rodzinnie.
 _______
na razie nudno :) i nic ciekawego.
Polski ustny zdany, we wtorek historia na którą oczywiście nic nie umiem </3 
+ lolle, jesteś okropna! xD

4 komentarze:

  1. No to Lea będzie miała pracę dzięki Gregorowi:) Ciekawie się robi. Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem okropna, albo jestem, ale tylko troszeczkę. Wiesz, że to wszystko przez studia i uporczywie będę na nie wszystko zrzucała ;)
    Kolejna część opowiadań, znów przerwana w nieodpowiednim momencie, dlaczego ona to robi no? Przecież mogłaby opowiadać i opowiadać ;)
    Gregor naprawdę mnie zaskakuje, nawet pozytywnie. Załatwił dziewczynie pracę, a przynajmniej stara się. Teraz już wszystko zależy od Alexa i od niej samej. Mam nadzieje, że poradzi sobie w nowej roli ;)
    Suuuuper ;) Buźka i czekam z niecierpliwością na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno uda jej się zdobyć tę pracę. Wierzę w nią! No i czekam na jakiś wątek z Gregorkiem<3

    OdpowiedzUsuń
  4. w 2017r. trenerem nie będzie już Alex xd
    ale opowiadanie ogółem na plus :)

    OdpowiedzUsuń