wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział IV



- Opis randki chyba możemy pominąć, prawda? – zapytałam ich, kiedy skończyli obiad. Oni pokręcili przecząco głowami. A to ci dopiero nowość. Każdy szczególik chcą znać.
Umówili się na następny wieczór. Lada dzień zaczynało się Letnie Grand Prix, na którym Gregor miał triumfować.
Poprosiła o pomoc przyjaciółkę, gdyż nie wiedziała jak ma się ubrać na to spotkanie.
Po godzinnym przymierzaniu strojów, padło na małą czarną. Schlierenzauer powiedział jej tylko tyle, że idą do eleganckiej restauracji.

- Mamo, mamo, ale nie powiedziałaś nam jednej rzeczy. Tata był młodszy czy starszy od ciebie? – wtrącił mi Lucas. Ten to się dopiero czepia szczegółów!
- W moim wieku.
- Ok. Żadnych pytań – wzniósł ręce w geście niewinności i pozwolił mi kontynuować.

Szła zdecydowanym krokiem w czarnych szpilkach. Nie była do końca przekonana do stroju jaki miała na sobie i butów w jakich właśnie szła. Nie lubiła pokazywać swoich nóg w sukienkach, szczególnie, ze uważała je jako swoje przekleństwo, którego nie da się zmienić. Jednak Diana ją przekonała i zastrzegła, że jak Gregor nie padnie z wrażenia, to jest nic nie wartym dupkiem. Rzeczywistość była na całe szczęście inna.
Kiedy weszła do restauracji, mężczyzna w czarnym garniturze do niej podszedł i zapytał jaki stolik.
- Nie wiem. Jestem tu z kimś umówiona – odpowiedziała lekko speszona. Nigdy nie bywała w takich miejscach i to ją przerażało.
- Nazwisko?
- Schlierenzauer – odpowiedziała, a kelner zaprowadził ją do stolika, przy którym już siedział skoczek.
- Pięknie wyglądasz – powiedział, kiedy całowała jego policzek na przywitanie.
- Naprawdę? – nie wierzyła w to co on mówi.
- Naprawdę. Zobacz, wszyscy się na ciebie patrzą, jesteś gwiazdą wieczoru – uśmiechał się szczerze, więc nie miała powodu mu nie wierzyć. Kątem oka dostrzegła, że faktycznie ludzie się na nią patrzą, jednak była zdania, że raczej w negatywnym znaczeniu. Obgadywali ją, jednak tylko to było w jej myślach.
Zarumieniła się, kiedy on nie mógł oderwać od niej wzroku. Chwilę wcześniej wręczył jej jeszcze bukiet czerwonych róż.
- Sądzę, że nie jestem gwiazdą, a ludzie się patrzą na mnie, bo dziwią się, że ubrałam sukienkę i buty na obcasie – ciągnęła temat, kiedy zamówili sobie coś do jedzenia.
- Czemu tak uważasz? – zapytał lekko zdzwiony.
- Moje nogi są dalekie od ideału. – powiedziała niepewnie, a on spojrzał na nią spode łba.
- Nie wiesz co mówisz, wygląd to nie wszystko.

- I tym mi właśnie zaimponował. Nie liczył się dla niego wygląd, a wnętrze drugiej osoby.

Z dnia na dzień ona go coraz bardziej czarowała swoją osobowością i stylem bycia. On jej również. Nigdy by nie pomyślała, że zacznie spotykać się ze sportowcem. On zmienił jej pogląd na to, że jeśli jest się sławnym, to nie trzeba wybierać modelki.

- Był zupełnie inny. Taki delikatny, czarujący i romantyczny. – powiedziałam, przechodząc w świat pełen marzeń. - Bo on taki rzeczywiście był .Tylko ja go poznałam od tej strony. Dla innych był pewnym siebie, zadufanym w sobie gnojkiem, który nie potrafi przegrywać. To była jego maska w świecie skoków.

Dwa miesiące później

Nie można było nazwać ich parą, ale też nie zupełnie obcy dla siebie ludzie.
Właśnie pakowała swoje ostatnie rzeczy do torby, kiedy zadzwonił, że na nią czeka pod blokiem.
- Wejdziesz może? Sama się nie zabiorę – powiedziała do słuchawki, nieco zmęczonym głosem.
- Jasne, już idę – odpowiedział jej. Czuła jakby z uśmiechem na ustach.
Kilkanaście minut później już byli w drodze do Klingenthal. O dziwo jechali tam samochodem, jednak tak zarządził trener. Póki co, każdy miał dojechać w swoim zakresie.
Jedna osoba a potrafiła wprowadzić w jej życie tyle optymizmu i szczęścia.
Co jakiś czas zerkała na niego, a on na nią, jednak ich wzrok nigdy się nie skrzyżował.
Ona ukrywała swoje wzrastające uczucia do niego, i on również.
Świetnie udawali przyjaciół.
- Jeżeli chcesz, możesz wybrać jakąś płytę – otworzył przed nią schowek i wyjął z niego futerał z płytami.

- Mieliśmy podobny gust muzyczny. Mieliśmy wiele tematów do rozmów i debat o muzyce. W większości się zgadzaliśmy. A musicie wiedzieć, że szperać w płytach Gregora Schlierenzauera to jak spać  z królem w jego sypialni, któremu żona umarła. Nikt inny nie mógł tego robić, poza nim samym. A wybierać muzykę? To już w ogóle szczyt marzeń kogokolwiek.
- Byłaś VIPem, gratulacje – zaśmiali się oboje. Nawet śmiech mieli po nim, aż dziwne ile mają ze sobą wspólnego.
___________
I mamy kolejny :)
wstawiam dziś, bo nie wiem jak będzie jutro.
Mam nadzieję, że Wam się spodobało i cieszę się, że znów mam porównywalnie tyle komentarzy co na Wellingerze. Dziękuję Wam za to :*

5 komentarzy:

  1. Ooo jak romantycznie było ;)
    Dziewczyna wystroiła się na spotkanie z Gregorem i dobrze zrobiła bo niemal od razu go oczarowała. ahh ,my kobiety mamy wiele kompleksów i niestety nie potrafimy się z nich wyleczyć. Ważne, że dla skoczka wcale nie przeszkadza jej nie całkiem idealny wygląd. Mało kto zwraca uwagę na charakter i tu ma Gregor u mnie plusa ;)
    Ludzie śród znajomych prawie zawsze odkrywają swoje inne oblicze, ale z jeden strony jest to dobre, bo chcąc kogoś poznać bliżej, możemy się dowiedzieć o nim wiele dobrych cech, które ukrywają.
    Przyjaźń przyjaźnią, ale przecież coś ich do siebie bardzo ciagnie prawdaaaaa?
    Czekam czekam na coś więcej, może jakiś pocałunek? Przecież muszą się zejść, inaczej nie mieliby dzieci xdxdxd
    buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na coś więcej między naszymi głównymi bohaterami, bo przyjaźń jest okej, ale widać, że ich do siebie ciągnie, oboje coś do siebie czują i zastanawiam się czy czekają na odpowiedni moment, aby szczerze porozmawiać, czy po prostu się tego boją... a może coś jeszcze innego?
    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja się cały czas zastanawiam jakim cudem on jest ich ojcem, ale nie są ze sobą. juz nie moge sie doczekac kiedy beda para, bo widac, ze ich coa do siebie ciagnie. gregor to wgl wie, ze ma dziecie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie. Wszystko sie wyjasni ^^
      inszaaaa

      Usuń